wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 4.

Wstałam dość późno, ale nic dziwnego, skoro po raz pierwszy od tygodnia tak dobrze spałam. Blupie już siedział i wpatrywał się we mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Przykryłam się jeszcze kołdrą, kiedy labrador szturchnął mnie nosem. Westchnęłam i wygramoliłam się z łóżka.
Sięgnęłam do walizki, wyjęłam z niej czarne rurki, białe trampki, białą koszulkę z czarnym tygrysem i czarnymi długimi, luźnymi rękawami. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz, umyłam zęby, wyprostowałam rude włosy, na twarz nałożyłam lekką warstwę pudru, niebieskie oczy znowu ukryłam, pod czarnymi soczewkami, a tunele z uszu wyciągnęłam. Do jednej z dziurek włożyłam rozpychacz, a druga już prawie zniknęła. Oczy wymalowałam eyelinerem i mascarą. Ubrałam się, na nogi wsunęłam trampki.
Wróciłam do pokoju, poszperałam w pokoju, w końcu znalazłam swoją czarną czapkę beanie, spojrzałam w lustro, wyprostowane u nasady włosy zostały przykryte przez czapkę. Spojrzałam w lustro, gdzie usta wymalowałam sobie na czerwono, uśmiechnęłam się do siebie. Blupie'ego ubrałam w szelki i wyszłam z pokoju, słysząc jak za mną kroczy jasny labrador.
Poszłam do kuchni w której nikogo nie było, przyszykowałam sobie płatki i poszłam do ogrodu, gdzie Mel siedziała, popijała kawę i sprawdzała coś w komputerze. Dalej, przy ogrodzeniu rósł niewielki las, z solidnie rozrośniętymi sosnami i klonami. Od razu wiedziałam, że tam będzie moje ulubione miejsce.Po drugiej stronie był średniej wielkości staw, z rosnącą trzciną i kwiatami Lili wodnej. Niewiele dalej w okrąg były poustawiane kłody drewna, a na środku, było miejsce na wielkie ognisko. Pod ogrodzeniem stała wielka drewniana altanka. Całość, aż zapierała dech w piersiach i się zaśmiałam.
Usiadłam naprzeciwko Mel. Uśmiechnęłam się do niej, a filiżanka, która wędrowała do jej ust zatrzymała się w połowie drogi.
- Cześć ciociu Mel- powiedziałam i zaczęłam jeść płatki.
Blu spojrzał na mnie i zaskomlał. Westchnęłam, pobiegłam do pokoju, chwyciłam jego miski i karmę z torby. Zeszłam na dół, postawiłam mu miski na ziemi i do jednej wsypałam karmę, a do drugiej nalałam wody. Wróciłam do ogrodu, a Melissa czekała na mnie z założonymi rękoma na piersiach.
- Chcesz być bardzo trudna?
- Jak tylko się da- odpowiedziałam jej, a ta się tylko uśmiechnęła.- Daj spokój, to tylko włosy, ty pewnie też w moim włosy je już farbowałaś- dokończyłam.
- Tak, farbowałam, ale na normalne kolory.
- Jestem ruda z natury. Wróciłam do naturalnego koloru- poinformowałam.
- To jest rubin, a nie rudy!
Westchnęłam i popatrzyłam na nią.
-Mam takie włosy od urodzenia! Mogę ci pokazać zdjęcie jak miałam siedem lat- powiedziałam i skończyłam jeść płatki.
- Poproszę.
Chwyciłam brudną miskę, po drodze wsadziłam ją do zmywarki i znowu pobiegłam do pokoju po zdjęcie, które zabrałam z mieszkania rodziców. Wróciłam na taras i podałam malarce zdjęcie z rodzicami. Przyjrzała mu się dokładnie, a potem mi.
- To interesujące, jesteś jeszcze bardziej inna niż myślałam- w końcu powiedziała.
Uśmiechnęłam się i zawołałam psa. Chwyciłam jego gryzaka i zaczęłam się z nim wygłupiać. Labrador szczekał i skakał po mnie, a ja mu nie oddawałam zabawki. Biegłam tyłem, kiedy Blupie złapał w zęby piszczałkę.  Chwilę później się z kimś zderzyłam. Poczułam  jak czapka zsuwa mi się z głowy. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego, przystojnego bruneta, który uśmiechał się uroczo.
- A więc to ty jesteś moją kuzynką?- spytał mnie, podając mi dłoń. Przytaknęłam i ujęłam jego dłoń.- Jestem Liam Payne.
- Wiem kim jesteś- wykrztusiłam, a on się jeszcze bardziej uśmiechnął.- Jestem Lucy.
- Też wiem kim jesteś- powiedział i oboje zaczęliśmy się śmiać.- Chłopaki chodźcie, ona nie jest straszna.
- Liam, dostaniesz kopa w dupę, ja się nie boję siedemnastolatki, tylko tego jak bardzo jest trudna!- wrzasnął głos, który często słyszałam na nagraniach, podejrzewam, że to Harry Styles.
- Dobrze wiesz, że Melissa szukała bardzo...- przerwał blondyn, kiedy mnie zobaczył.
- Ona jest zajebista!- krzyknął Louis i podbiegł do mnie. Zaczął bawić się moimi włosami, spojrzał mi w oczy i lekko odskoczył.- Jezu, jakie ty masz oczyssska!
Podniosłam szybko czapkę z ziemi i założyłam ją na głowę. Liam, Zayn, Harry i Niall, stali naprzeciwko mnie i Louisa, zmierzyli nas obu i stali z szeroko otwartymi oczami. Popatrzyłam na siebie jakbym nie miała spodni, a potem spojrzałam na Louisa i zaczęłam się śmiać, chłopak był ubrany podobnie do mnie, bluzkę miał ze słoniem, a na głowie nie miał czapki. Chłopak przybił mi piątkę.
Liam objął mnie i okręcił dookoła. Kiedy mnie postawił, podniósł mi bluzkę do góry i zobaczył moje żebra.
-Wiedziałem, że coś mnie kuje, ale nie wiedziałem, że to twoje kości- mruknął- pożądanie cię tu najemy- zaśmiał się i poszliśmy wszyscy do cioci Mel.
Kobieta spojrzała na  mnie i się uśmiechnęła. Wstała i mocno uściskała każdego z chłopaków, a potem wszyscy razem usiedliśmy przy stoliku.
- No to opowiedz nam jak zwróciłaś uwagę ciotki Mel?- zaśmiał się Niall.
Zarumieniłam się i spojrzałam na ciocię. Ona przytaknęła i uśmiechnęła się pocieszająco.
- Dwa dni temu razem z przyjaciółmi, którzy już skończyli osiemnaście lat zaplanowaliśmy akcję, typu, wpadamy z dobrą muzą do burdelu i robimy zamieszanie. Wiecie, zdarzyło się, że ludzie i byli wściekli, zawstydzeni i tacy od razu wychodzili, a ci co mieli wszystko za przeproszeniem- powiedziałam patrząc na Mel- w dupie, robili to za co zapłacili. Yale nakręciła wszystko i wstawiła na YouTube pod hasłem "SEX MOB"- powiedziałam i popatrzyłam na nich.
Uśmiechali się i grzebali teraz w komórkach zaśmiałam się i zaczęłam dalej.
- Wczoraj razem z nimi poszliśmy zniszczyć ratusz. Mieliśmy samochód, który prowadziłam, powiedzmy, że byłam pupilkiem zleceniodawcy.
- A jak on wam płacił?- spytał niepewnie Liam.
- W dragach, wszystko co dało się zajarać, połknąć lub wstrzyknąć- zaśmiałam się.- Kilka miesięcy temu zrezygnowałam, byłam na odwyku, nie wypuszczali mnie, mam pełno blizn, po tym co tam sobie nawyrabiałam.
- Co dokładniej?- spytał cicho Harry.
- Wybijałam szyby gołymi rękoma, rzucałam  lustrami i chodziłam po szkle gołymi stopami, turlałam się w nich. Przecinałam sobie skórę.- Uniosłam rękaw bluzki do góry i pokazałam białą bliznę w kształcie Insygnii Śmierci z Harry'ego Pottera.- Tak czy inaczej, pomalowaliśmy mniej, więcej cały budynek, a kiedy policja przyjechała, my już  jechaliśmy przed siebie.
- Dlaczego ty prowadziłaś?!- wrzasnął Niall. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak tylko dostałam prawo jazdy, brałam udział w wyścigach razem z Matt'em. Był dla mnie jak brat, nauczył mnie wszystkiego. Aż w końcu wygrałam ja, a on był po mnie. Potem zrezygnował z tego. A ja jako przyjaciółka, obiecałam, że nie będę już jeździć. Ross, dobrze o tym wiedział i wiedział, że jak będą nas gonić, o wiele lepiej poradzę sobie z wymijaniem policji.
- Ale w końcu was złapali...- szepnął Zayn.
- Dopiero jak znaleźliśmy na swoim niby bezpiecznym terenie. Potem już było komisariat, biuro komendanta i potem rozmawialiśmy już z ciocią Mel.
- Nie, żeby coś, ale lepszego kierowcy od Niall'a nie ma!- powiedział Louis, a ja uniosłam brwi.
- Daj mi samochód, wolną przestrzeń i się przekonamy- powiedziałam.
Po zgromadzonych przebiegło krótkie "Uuuu", a ja z Nialler'em wymieniłam mordercze spojrzenia.
- Dobra- odezwał się i podał mi rękę.
- Jak wygram piszesz na swoim twitterze, że jesteś ciamajdą i ofermą w jeździe samochodem i, że przegrałeś nawet z dziewczyną.
- Zgoda, a jak ja wygram robisz ciasteczka w kształcie samochodu i na każdym napiszesz "Niall #1".
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.
- Przepraszam, ale chyba je też coś  tu mam do powiedzenia- wtrąciła się Melissa.
- Będę na nią uważał ciociu- powiedział Liam.
Wstałam i poszłam za chłopakami. Pomachałam cioci na pożegnanie. Podbiegłam do Liam'a.
- Nie potrzebuję opieki- mruknęłam, a on się zaśmiał.
- Potrzebujesz, ale nie chcesz się do tego przyznać- stwierdził i pokazał mi trzy cudne samochody.
Jedno to czerwono-czarne BMW M3 tuning, przyjrzałam mu się uważnie i zobaczyłam, że Liam rusza ku niemu. Uśmiechnęłam się, chyba wiem jakie autko dostanę.  Drugie to srebrne porsche panamera, do którego wsiadał Zayn, razem z Louisem. A Niall, razem z Harry'm szli ku białemu mercedesowi GLA.
Pobiegłam za Liam'em i wsiadłam od strony pasażera.
- Niezłe cacuszka- westchnęłam.
- Nie wiem, czy to będzie cacuszko, jak ci je powierzę- mruknął i się uśmiechnął.
- Ej, może i jeżdżę niebezpiecznie, ale jeszcze żadne autko nie zostało poszkodowane. Jestem totalną blacharą, cierpię, jak samochód cierpi.
- Jedyne pocieszenie.
Chłopak odpalił i ruszyliśmy na przedmieścia. Po kilkunastu minutach byliśmy w ciemnym i gęstym lesie. Wysiadłam z samochodu, a chwilę później, przy nas stali już Louis, Zayn i Harry. Niall zamknął drzwi i dołączył do nas, podał mi rękę i się uśmiechnął.
- Za dobrą zabawę.
- Na pewno będzie dobra- zaśmiałam się i uścisnęłam jego dłoń.
- Ja jadę z Niall'em!- wrzasnął Harry, unosząc rękę w górę.
- A ja z Lucy!- zawył Tomlinson.
Liaś podał mi kluczyki i objął.
- Jeśli się zabijesz, to długo na mnie czekać nie będziesz, bo ciocia Mel, zrobi ze mnie miazgę- westchnął.
- Nie zabiję się.
Lou już siedział w samochodzie i zapinał pasy. Tak samo Niall z Hazzą. Wsiadłam od strony kierowcy, zapięłam pasy i przekręciłam kluczyki w stacyjce. Zayn machnął ręką,  że możemy startować. Wcisnęłam pedał gazu i odjechaliśmy z piskiem opon, widziałam, że się za nami zaczęło kurzyć, tak, że zostawiliśmy blondaska i loczka z tyłu. Lou, zaczął się śmiać, mimo, że był przybity do fotela.
- Mów mi którędy- powiedziałam, a on przytaknął.
- W prawo!- usłyszałam.
Zmieniłam bieg i gwałtownie skręciłam, przed nami zaczynały się wyboje. Uśmiechnęłam się, znowu zmieniłam bieg i jeszcze bardziej przyśpieszyłam. Jak tylko wybiliśmy się na pierwszej górce, polecieliśmy w górę. Zaczęliśmy się wydzierać, a potem opadliśmy na prostą drogę. Tomlinson sprawdził, gdzie jest Niall.
- Dopiero kończą wyboje. Skręć w lewo.
Zmieniłam bieg na szóstkę i położyłam obie dłonie na kierownicy, zakręciłam gwałtownie, że zatoczyliśmy kółeczko, pojechałam do przodu, mocniej cisnąć na pedał gazu. Po chwili się rozpadało. Włączyłam wycieraczki, a Lou otworzył szyber dach, czułam jak krople deszczu spadają mi na czapkę, albo za kołnierz koszulki. Zaczęłam się śmiać i skręciłam w prawo, kiedy Tomlinson pokazał mi ręką. Po głośnym parsknięciu Louis'a domyśliłam się, że musiałam nieźle ochlapać błotem wóz Horana.
Znowu zmieniłam bieg i lekko zwolniłam. Spojrzałam w tył i zaczęłam cofać, wjechałam w zaułek. Chłopak patrzył się na mnie zdziwiony.
- Gdzie musimy zaraz skręcić?- spytałam.
- W prawo.
 Uśmiechnęłam się i zobaczyłam jak Harry z Niall'em już przejechali. Wcisnęłam gaz i pojechałam w lewo. Mocno zatrąbiłam. A po chwili biały mercedes jechał za nami. Louis szturchnął mnie w ramię, uśmiechnięty od ucha, do ucha. Znowu gwałtownie skręciłam, i słyszałam, tylko pisk opon mercedesa. Zmieniłam bieg na szóstkę i dowaliłam z całej siły, na drodze.
- W końcu ktoś go spierze- zaśmiał się Lou.- Skręć w prawo. Za niecałe pięć minut powinniśmy wyjechać tam gdzie mieliśmy skręcić w prawo.
Uśmiechnęłam się i znowu mocno zarzuciłam kierownicą. Zmieniłam bieg i kolejny raz wcisnęłam mocniej pedał gazu. Na prędkościomierzu widniała równa dwusetka. Wycieraczki co chwilę przesuwały się po szybie, a włosy miałam już całe mokre. Zadygotałam, ale dalej się śmiałam. Chłopak zamknął dach i zdjął z siebie kurtkę. Zarzucił mi ją na ramiona i poklepał po plecach. Uśmiechnęłam się do niego i znowu wcisnęłam pedał gazu.
Po chwili znowu byliśmy przy zaułku, pojechałam prosto i, aż mnie zatkało. Slalom między drzewami. Super.
Zmieniłam bieg na najmniejszy i zaczęłam się przedzierać między drzewami, modląc się w duchu, aby nie porysować Liam'owi auta. Kiedy drzewa się skończyły. Louis zatrąbił, a ja się zaśmiałam. Za nami niecałe 20 metrów był Horan. Wyjechaliśmy z powrotem na polane, gdzie zostawiliśmy Zayn'a i Payne'a.
Chłopacy wyszli z samochodu. Zayn trzymał komórkę i chyba wszystko nagrywał. Zahamowałam, tak, że zatoczyliśmy kilka kółek, aż w końcu się zatrzymał i przy okazji ochlapał błotem samochód Irlandczyka.
Zgasiłam silnik i przybiłam sobie piątkę z Louisem. Wyszliśmy z samochodu i podałam Liam'owi kluczyki od auta. Uśmiechnął się i popatrzył za siebie.
_________________________________________________
 Oto jest rozdział czwarty *.*
Podoba się wam? :) Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz, to dla ciebie chwila, a dla mnie motywacja, do dalszego pisania <3

Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału :) 
A i jeszcze jedna sprawa! Widzę tyle wyświetleń pod rozdziałami, a jest tak mało komentarzy, naprawdę, jeśli to dla was nie problem to zostawcie po sobie chociażby jakąkolwiek emotkę, to dla mnie naprawdę ważne :)
I dodałam zakładkę "Informowani" jeśli ktoś chce być informowany, to niech tam napisze :*

~Evil Queen


10 komentarzy:

  1. Kiedy będzie następny rozdział ?!?!????!??!?!?!?Bo ten jest super *,* Ooooo jaki boski <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny powinien pojawić się w piątek :)
      Dziękuję, za tak miłe słowa <3
      ~Evil Queen.

      Usuń
  2. O rety, cudowny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski *.* I taki słodki Loui! No po prostu kocham cię!!
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, aż się uśmiechnęłam czytając twój komentarz *.*
      Dziękuję <3
      Lou musi być słodki *o*
      ~Evil Queen.

      Usuń
  4. świetny rozdział ! :*
    z niecierpliwością czekam na następny :*
    buźki :* :)


    @si@9919

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super :D Niall przegrał z dziewczyną XD Ale najlepszy był Tomlinson, gdy się cieszył, że Niall przegra XD hahaha XD Jestem ciekawa co się wydarzy w nn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomlinson, jak to Tomlinson, jedyne o co mu chodzi to wygłupy :D
      Następny już niedługo <3
      ~Evil Queen.

      Usuń