- Chodź wychodzimy- szepnął i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Zaczęłam się śmiać, jak tylko wyszliśmy, chłopak objął mnie ramieniem w pasie i ruszyliśmy ulicami miasta.
Spacerowaliśmy długo, bardzo długo. W końcu zaczął zapadać zmrok. A my ciągle mieliśmy o czym rozmawiać. To niesamowite ile mamy wspólnego. Patrząc na niego, naprawdę się uśmiechałam, jako jeden z nielicznych widział moje dołeczki w policzkach.
- Ale będzie zamieszanie w wiadomościach plotkarskich- zaśmiał się- Horan? Horan w końcu się zakochał?
- Uciekli razem z gali, gdzie, po co, jak?- skomentowałam.
- Śpiewał dla niej jedną z najromantyczniejszych piosenek One Direction- powiedział i przystanął patrząc mi w oczy.
Zadrżałam z zimna. Chłopak się uśmiechnął, zdjął swoją marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona. Chwyciłam go za rękę i poszliśmy dalej.
- Ciekawa jestem jak ciocia Mel to przetrawi- zaśmiałam się idąc po krawężniku, lekko się chwiejąc.
Horan mocniej ujął moją dłoń, żebym nie upadła.
- Nie wiem, pewnie będzie dumna, ona uwielbia, jak ktoś wyroluje media- mruknął.
- Co? Naprawdę?- zaczęłam się śmiać.
Irlandczyk przytaknął i chwycił mnie na ręce, kiedy prawie ześliznęłam się na ulicę. Okręcił się wokół własnej osi. Śmiałam się coraz głośniej, kiedy nagle zza zakrętu wyleciało stado fotoreporterów. Chłopak postawił mnie na nogi i pobiegliśmy przed siebie. Skręciliśmy, a niedaleko był ślepy zaułek. Dopóki jeszcze paparazzi nas nie dogoniło, chwyciłam chłopaka i pociągnęłam go w szparę między budynkami. Dobiegliśmy do drabinek. Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie wpadłbym na to- stwierdził i sapnął.
- Nie pierwszy raz się ucieka, nie chociaż czekaj, przed paparazzi pierwszy- zaśmiałam się oparłam dłonie na kolanach.
Zaczęłam głęboko oddychać. Spojrzałam na drabinę i powoli na nią weszłam. Wysokie obcasy i drabinka? Powiedzmy, że czułam się niepewnie. Dotarłam na samą górę i aż dech w piersi zapierało. Niall stanął obok mnie i uśmiechnął się. Było stąd widać cały Londyn. Tak piękny nocą, tak cudownie oświetlony. Widziałam Big Bena, London Eye i Tower Bridge. Widziałam samochody jeżdżące pod nami. Zakryłam twarz dłońmi. Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Moje życie zmieniło się w bajkę.
- Pani pozwoli- szepnął mi do ucha Irlandczyk i objął mnie w talii.
Przytuliłam się do Horana i kołysaliśmy się tam tak, długo, aż na Big Benie nie wybiła północ.
***
Dojechaliśmy do domu. Niall zapłacił za taksówkę, wysiadłam i weszłam przez bramę do ogródka. Usiadłam na fontannie, a blondyn stanął przede mną.- Co?- spytał.
- Nic, tylko dziękuję za cudowny wieczór-szepnęłam.
Podał mi dłoń, którą ujęłam, wstałam i pocałowałam go w policzek. Ruszyliśmy do jeszcze pustego domu i każdy udał się do swojego pokoju.
Padłam na łóżko i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wpadłaś, dziewczyno wpadłaś, jak śliwka w kompot.
No bo, czy to możliwe, że marzenia się spełniają, a sny stają się rzeczywistością? Czy prawdziwa miłość istnieje?
Usłyszałam ciche dźwięki gitary, które dochodziły z pokoju Horana. Tak pięknie potrafi grać. Zaczął coś śpiewać. Słyszałam tylko nie które fragmenty:
Tak, bardzo pragnę być twoim oczkiem w główce...
Proszę oddaj mi klucz do twojego serduszka,
nie bój się uczuć.
Powiedz, to czego pragniesz...
Nie bój się fleszy, to tylko nasza kara,
za tak doskonałą miłość...
Bosa do mnie przyjdź,
powiedz co cię trapi.
Będę przy tobie...
Kochanie daj nam szansę.
Słyszałam jak coś mocno uderzyło. Zerwałam się na nogi i już chciałam zobaczyć co się stało, ale to by oznaczało, że słyszałam go, oznaczałoby, że mi na nim zależy.
A mi przecież na nim nie zależy, prawda?
Zdjęłam buty i sukienkę, w samej bieliźnie wsunęłam się pod kołdrę. Przecież, to jest niemożliwe. Znam go od trzech dni. W ciągu tych trzech dni, moje życie stało się tak cudowne, tak piękne. To byłoby niemożliwe gdybym, jeszcze zaczęła kochać. Kochać tak mocno, tak bardzo, jak kochałam Matta...
~*~
-Opuściłaś nas! Zostawiłaś na pastwę losu! Mamy ci być wdzięczni? Za co? Zabrałaś nam jedyne ukojenie od tego piekła na ziemi! Nie jesteś już moją córką!- krzyczał, jednocześnie bijąc mnie po plecach. - Nie! Zostaw ją!- usłyszałam głos bruneta, który tak bardzo przeze mnie cierpiał.
Rzucił się pod pasek mojego ojca i został zdzielony w twarz. Chciałam krzyczeć, uciekać, bić, chciałam tak bardzo chciałam go ochronić. Nie mogłam pozwolić, żeby cierpiał jeszcze bardziej z mojego powodu. Nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam się z tym pogodzić, że go zostawiłam.
Wstałam, ledwie trzymając się na nogach. Spojrzałam na mężczyznę, którego kiedyś tak bardzo kochałam i szanowałam. Uderzyłam go prosto w twarz.
Zaczęłam krzyczeć jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. Widziałam, że zaczyna się denerwować, już podnosił rękę, aby znowu mnie uderzyć, kiedy ktoś chwycił mnie w pasie i pociągnął w swoją stronę. Odwróciłam się do blondyna, który został obrzucony przez mojego ojca samymi obelgami.
Alkoholik, tak to jedyne właściwe słowo opisujące mojego tatę, podszedł do nas i zaczął bić Horana.
-Lucy!
Krzyczałam, płakałam, próbowałam go powstrzyamć, ale widziałam tylko jak krew blondyna zaczyła cieknąć po jego twarzy.
-Lucy! Obudź się!
Opadłam na kolana i czułam jak kolejna fala bólu, zaczyna zalewać mnie od środka. Po raz kolejny, mój tata mnie skrzywdził...
~*~
Obudziłam się z krzykiem, od razu unosząc się do pozycji siedzącej. W moim pokoju było jasno. Światło było zapalone. Popatrzyłam na chłopaka, który przy mnie siedział. Czułam, jak łzy wypływają mi z oczu. Łzy, które mi się śniły.Przytuliłam się do kuzyna, a ten lekko westchnął i mocniej mnie objął. Zauważyłam, że za nim stał zdenerwowany Harry. Po chwili przysiadł koło Payne'a i przytulił się do nas.
Po paru minutach chłopcy się ode mnie odsunęli i lekko uśmiechnęli.
- Koszmar?- spytał Harry zdejmując swoją bluzkę i ubierając ją na mnie.
No tak, pól naga dziewczyna przy dwóch chłopakach, nie za dobrze by to wyglądało. Uśmiechnęłam się do niego i przytaknęłam. Payne odchrząknął. Spojrzałam na niego, unosił lekko brwi i obserwował nas.
- Czeka na mnie Sophia- szepnął, a ja się uśmiechnęłam szeroko- nie szczerz tak tych kłów, mała. Jakby co, jak chcesz to wołaj, krzycz, cokolwiek, cioci Mel jeszcze nie ma. Lou jest z Els w swoim pokoju- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej- Zayn jest u Perrie- nie wiem czy się da, ale uśmiech stał się jeszcze szerszy.
Chłopak wstał i wyszedł, po chwili Harry też się uniósł i już chciał wychodzić, kiedy...
- Harry?- usłyszałam swój głos. Chłopak odwrócił się z uśmiechem.
- Tak?- spytał.
- Mógłbyś ze mną zostać?- zapytałam łamiącym się głosem.
Chłopak westchnął, zamknął drzwi i położył się koło mnie na łóżku. Rozłożył ramiona i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka.
- Kiedy wróciliście?- spytałam.
- Lou i Els jakoś po pierwszej wyszli razem z Zayn'em i Perrie. Ja z Jasmine i Payne'ami, po drugiej, pojechaliśmy odwieźć dziewczynę i wróciliśmy- odpowiedział, a ja przytaknęłam- A teraz śpij mała- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
Zamknęłam oczy i dałam objąć się ramionom Morfeusza.
***
Obudziło mnie trzaskanie drzwiami. Otworzyłam oczy, czując na swoim karku, oddech Hazzy. Uśmiechnęłam się lekko czując jego dłonie na swoim brzuchu. Krzyki z dołu, nie dawały mi spokoju, ale nie chciałam obudzić, chłopaka, więc powoli zaczęłam wysuwać się z jego objęć.- Nie śpisz już?- usłyszałam jego zachrypnięty głos.
Popatrzyłam na niego i pokręciłam głową. Od jak dawna mi się przygląda? Uśmiechnął się, a jego niesforne loczki, lekko zaczęły opadać na twarz. Odruchowo, zaczęłam je odgarniać, aby znowu ukazały się jego śliczne zielone oczy. Zmieszana wzięłam dłoń i wstałam.Chłopak cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Idę się ubrać, do zobaczenia, na śniadaniu Luc- westchnął, a ja przytaknęłam.
Poszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod gorący prysznic. Czułam jak krople wody spływają po mnie zmywając, pozostałości po nocnym koszmarze. Wymyłam się żelem jagodowym, czując jego woń, uśmiechnęłam się, i zmoczyłam poplątane włosy, woda spływała mi po twarzy czyszcząc ją z makijażu. Wyszorowałam truskawkowy szampon w rude włosy, lekko za nie ciągnąc i szarpiąc.
Ukojenie, to teraz czuję, brak tego brudu, który męczy mnie od zewnątrz, jak i brak bólu, który chodzi za mną wewnątrz. Owinęłam się ręcznikiem. Popatrzyłam na siebie w lustrze. Siniaki po wiecznych kłótniach z ojcem, jeszcze do końca nie zniknęły, ale z każdym dniem robiły się coraz mniej widoczne.
Ubrałam czystą bieliznę i koszulkę loczka. Wyszłam z łazienki, wzięłam czarne rurki, które szybko włożyłam, wkładając do nich niechlujnie, końcówkę koszulki. Założyłam białe skarpetki i zaczęłam szukać swoich białych conversów.
Sapnęłam i spojrzałam pod łóżko, gdzie ukryta była cała moja kolekcja butów, które nakupiła mi Mel. Chwyciłam trampki, a za nimi stała mała biała karteczka, przyklejona do białej foliowej paczuszki. Zmarszczyłam brwi, wzięłam to do ręki.
Nabrałam powietrza. Torebeczka była wypełniona białym proszkiem. Odczytałam liścik.
"Jak mogłaś nas zostawić? Smutno nam bez ciebie, bardzo tęsknię, za twoim przyjemnym ciałkiem, pamiętaj, że ja cię widzę.
A to prezent, abyś o nas nie zapomniała, baw się dobrze skarbie."
Zakręciło mi się w głowie, szybko wrzuciłam to do szuflady. Nie chcę na to patrzeć, później się tym zajmę. Założyłam buty i udałam się ponownie do łazienki, wysuszyłam włosy, które spięłam w niesfornego koka. Wyszorowałam zęby, i nałożyłam na twarz odrobinę BBcremu, rzęsy lekko wymalowałam mascarą, a usta pomalowałam pomadką ochronną.
Spojrzałam na siebie w lustrze, koszulka Harry'ego fajnie nawet na mnie pasowała, czułam się luźno. Na ręce zapięłam skórzaną bransoletkę i zeszłam na dół.
- Twoja kuzynka już się puściła- usłyszałam głos Horana.
Weszłam do kuchni, popatrzyłam na blondyna z wytrzeszczem oczu. Zająknął się lekko, a Louis cicho przeklną pod nosem. Uśmiechnęłam się lekko, chwyciłam, szklankę z mlekiem, która stała przy Harrym i wylałam ją blondynowi na głowę.
- Nie wiesz co się dzieje, to nie wpierdalaj swojego nochala gdzie popadnie, Horan- syknęłam.
- A co może nie poleciałaś za Harrym do łóżka?- warknął.
- Po pierwsze to moje łóżko, więc jakby ktoś gdzieś leciał, to Harry za mną, po drugie, dajcie kolejne mleko, bo jedno chyba nie starczyło na orzeźwienie twoje malutkiego mózgu, czekaj nie mózgu, zapomniałam że faceci myślą fiutem. Po trzecie, to puścić mogę wodę z kranu, a nie siebie. Po czwarte, aż tak cię to gryzie? A po piąte, nie uprawialiśmy żadnego sexu- powiedziałam jak na mnie wyjątkowo spokojnie.
Chłopak patrzył na mnie z przymrużonymi oczami. Odwrócił się i poszedł do góry. Nabrałam powietrza, pokręciłam z politowaniem głową i usiadłam obok Hazzy.
- Wypraszam sobie, ja też myślę fiutem?- zapytał Louis.
Przewróciłam oczami, trzasnęłam się w czoło, wzięłam karton mleka i nalałam trochę do szklanki. Eleanor przyglądała mi się uważnie, uśmiechnęłam się lekko do niej.
- Wczoraj dobrze się bawiliście, więc co się stało?- nagle zadudnił jej głos w moich uszach.
Spojrzałam niepewnie w jej stronę. Miała rację, ale co mam poradzić na to, że zachował się jak totalny palant. Chwyciłam kawałek arbuza i wgryzłam się w niego, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nie jestem łatwa-powiedziałam, a Liam przybił mi piątkę.
Skończyłam jeść owoc, a z mojej kieszeni wydobył się dźwięk dzwonka. Wyjęłam telefon, przy okazji, łapiąc kawałek marchewki, odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?- spytałam i ugryzłam kawałek.
- Ja też nie myślę fiutem, kochanieńka, powinnaś o tym najlepiej wiedzieć- usłyszałam dobrze znany głos. Zachłysnęłam się warzywem, a Harry i Zayn zaczęli mnie klepać po plecach.
Kiwnęłam głowę w ich stronę z lekkim uśmiechem. Skąd on ma mój numer? Matt nie byłby takim chujem, bądź co bądź. Rozejrzałam się dookoła, spodziewając się, że stoi gdzieś na tarasie.
- Skąd to wiesz?- szepnęłam odchodząc od stołu.- Jak mnie znalazłeś?
- Przede mną nie uciekniesz, zapamiętaj, jesteś moja, nikogo innego- zaśmiał się i połączenie zostało zerwane.
Schowałam telefon do kieszeni, wyszłam na ogródek i zaczęłam się rozglądać. Daj mi odpowiedź skurwysynie, a nie rozłączasz się, kiedy ci się podoba.
- Lucy, coś się stało?- usłyszałam Sophię.
Pokręciłam przecząco głową, a na swoim ramieniu poczułam jej drobną dłoń. On jest nieobliczalny, co jeżeli zrobi coś komuś kogo kocham. Chciałam z nim pogadać, ale nie mam numeru, dzwonił z zastrzerzonego. Niech go cholera trafi, mnie nie wystraszy. Tylko niech się odpierdoli od kogokolwiek, z kim mam styczność.
Dziewczyna złapała mnie za dłoń i ruszyliśmy z powrotem do reszty naszych przyjaciół. Usiedliśmy na sofie, a Lou włączył telewizor. Pojawił się obraz mój i Horana, całujących się na gali. Wymieniłam z chłopakiem nienawistne spojrzenia, a potem obraz zamigał i pojawił się czerwono-turkusowy obraz, a na nim para czarnych oczu i napis "Ja cię widzę", przed oczami przeleciała nam czarna czaszka, a potem wszystkie moje prace, jak śpię z Harry'm w mojej sypialni. Rozległ się głos tego gnoja "Jesteś moja, nikogo innego, zapamiętaj mała kurwo". Przewróciłam oczami. "Widziałem", zagrzmiał jego głos.
- Wal się- wrzasnęłam i wyłączyłam telewizor.
Pobiegłam do góry, widziałam zdziwione spojrzenia przyjaciół. To już przeginka, Ross, zhakowałeś kablówkę? Usłyszałam dźwięk dzwonka. Odebrałam.
- Czego ode mnie chcesz? Nie jestem ci nic dłużna, robiłam wszystko co chciałeś, byłam posłuszna, daj mi w końcu kurwa żyć- wrzasnęłam.
- Miałaś spokój przez parę dni, teraz kolej, aby z tobą skończyć- zaśmiał się cicho.- Nie rozumiem dlaczego tak narzekałaś na swojego tatę, to taki świetny gość.
- Spiskujesz przeciwko mnie z moim ojcem, serio, jak nisko jeszcze upadniesz Ross?- prychnęłam.
- Pożałujesz- warknął.
- Nie mam czego, przestań mnie prześladować, to jest kurwa nienormalne.
- Do zobaczenia, kochanie- powiedział.
- Nie nazywaj mnie tak- krzyknęłam, ale on już się rozłączył.
Mam dość urywania rozmowy! Czego mam się bać, sama zajebałabym go jednym paluszkiem. On chyba zapomniał do kogo mówi.
***
Resztę dnia przesiedziałam w pokoju, zamknięta na klucz, ignorowałam każdego, kto próbował się do mnie dostać. Miałam dość, ta cholerna biała paczuszka, kusiła mnie coraz bardziej. Słyszałam zaniepokojony głos cioci Mel rozmawiającej z Joe. Próbowali przemówić mi do rozumu. Przecież to robi się już powoli nudne, nie wyjdę stąd. Choćby nie wiem, co.Bawiłam się telefonem, czekając na kolejne wiadomości, od tego barana, ale nic nie przychodziło, nic nie dzwoniło. Odblokowałam klawiaturę i zobaczyłam zdjęcie naszej szóstki po wyścigu, musiał się uczepić. Za jakie grzechy?
Lucy, przecież dobrze wiesz, za jakie? To nie jest twój świat, ty powinnaś, być w Seattle, dalej być niegrzeczna, za bardzo się ukrywasz, nie jesteś taka jak teraz.
Może i nie, ale co mi szkodzi, spróbować, taką być? Człowiek, ciągle uczy się na błędach, sądziłam, że popełniłam ich już wystarczająco dużo, żeby coś z nich wyciągnąć, jak widać myliłam się. Nie pierwszy raz. Zaśmiałam się lekko i wybrałam numer Matt'a.
Przyłożyłam telefon do ucha i usłyszałam sygnał. Przyłożyłam dłoń do ust i sama nie wiem, kiedy zaczęłam obgryzać końcówki paznokci, nigdy nie stresowałam się rozmową z przyjacielem, ale czy Matt'a mogę jeszcze tak nazwać? Mogę nazwać go swoim przyjacielem?
- Słucham?- usłyszałam jego łagodny głos.
- Cześć- szepnęłam, a po drugiej stronie, słychać był ciche westchnięcie.
- Cześć słońce- powiedział.
Uśmiechnęłam się, nie powiem, że nie, ale nadal mam wątpliwości.
- Przepraszam- mruknęłam.
- Wybrałaś łatwiejsze życie, zrozumiałe.
- Nie jest łatwiejsze, on się na mnie uwziął- czułam rosnącą gulę w gardle.
- Kto?- spytał.
- Dlaczego Ross, mi grozi?- głos mi drżał.
- Co robi?- krzyknął.
- Wydzwania do mnie, hakuje wszystko w moim pobliżu, wysłał mi torebkę prochów, masz z tym coś, no wiesz...
- Lucy, na miłość boską, nie. W życiu bym ci czegoś takiego nie zrobił, przecież ten skurwysyn może cię zabić- warknął.
- Myślisz, że nie wiem, ale co on ode mnie chce, nie jestem mu nic dłużna.
- Przyjadę do ciebie, nie pozwolę, mu cię tknąć, nikt z nas mu nie pozwoli- powiedział, a ja usłyszałam znajome szepty.
- To daleko, majątek. A gdzie się zatrzymacie, Matt, to...
- Hej, chyba zapomniałaś, że jesteśmy najlepsi. Yale już zarezerwował bilety, Patrick miał rodzinę w Londynie. Jutro u ciebie jesteśmy, dam ci znać, skarbie- powiedział.
- Matt...
- Tak?- spytał.
- Kocham cię- szepnęłam.
- Ja ciebie też, mała- uśmiechnęłam się.- Powiedz tej kobietce, co cię wzięła, o Rossie, musisz jej powiedzieć- mruknął i rozłączył się.
Odłożyłam telefon, wstałam z łóżka, wzięłam z szuflady, torebeczkę i liścik. Od kluczyłam drzwi. Pod ścianą przy moich drzwiach siedział Liam. Popatrzył na mnie. Kiwnęłam głową, na znak, ze ma zejść razem ze mną na dół.
Na sofie, siedzieli wszyscy i oglądali jakiś film, popatrzyli na mnie. Liam usiadł koło Sophii. Stanęłam przed telewizorem, rozejrzałam się dookoła, rzuciłam torebeczkę z kartką na stolik.
Popatrzyli na nią przez krótką chwilę, a potem wszyscy skierowali wzrok na mnie.
______________________________________________
Okej, tak o to jest rozdział 9 *.* Wiem, zawaliłam z nim, jest beznadziejny i w ogóle...
A przy okazji, akcja zaczyna się rozwijać :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba :*
Dziękuję, za wszystkie miłe komentarze, jesteście wspaniali <3
Jedna sprawa w zakładce bohaterowie, pojawili się nowe postacie, mam nadzieję, że zajrzycie i zapoznacie się z nimi :)
Dziękuję, za wszystkie miłe komentarze, jesteście wspaniali <3
Jedna sprawa w zakładce bohaterowie, pojawili się nowe postacie, mam nadzieję, że zajrzycie i zapoznacie się z nimi :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ
Taka prosta zasada ^.^
Także tego, Kocham was <3
~Evil Queen.
Także tego, Kocham was <3
~Evil Queen.
Co ty w ogóle mówisz?! Rozdział nie jest beznadziejny tylko WSPANIAŁY, a ty jesteś cholernie utalentowana! Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńhttp://turn-back-time-zayn-malik-ff.blogspot.com/
Dziękuję, za miłe słowa, już zaglądam <3
Usuń~Evil Queen.
Jest świetny . Czekam na next z niecierpliwością ! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńNowy rozdział już sie pojawił :)
~Evil Queen.
Rozdział jest cudowny, a nie beznadziejny! Naprawdę wspaniale piszesz. Z niecierpliwością czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy <3
Usuń~Evil Queen.
Boski <3 Choć mam nadzieję, że Lu i Matta łączy tylko przyjaźń! I niech Nialler przeprosi i będzie cukierkowo (wiem, że ostatnio prosiłam Cię, żeby przestało być słodko, ale jednak wolę jak jest cukierkowo).
OdpowiedzUsuńWeny Ci życzę skarbie!!!! <3 <3 <3
Hahahahaha, nie nadążam za tobą :D
UsuńSpokojnie, muszę trochę namieszać :p
Dziękuję, nie mogę się już doczekać następnego rozdziały u ciebie, kochana! <3
~Evil Queen.
Cudowny rozdział nie nie zepsułaś ! Czekam na kolejny :) :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :*
UsuńNastępny już jest :)
~Evil Queen.
Nailer jaki bulwers jak zobaczył Lucy i Harry'ego razem śpiących w jej łóżku :D
OdpowiedzUsuńhahahah :D a ten Ross wszystko zepsuł :/ niech będzie znowu cukierkowo i niech Lucy będzie z Naill'em :)
dawaj szybciutko nexta :)
buziaczki :*
@si@9919
mam jeszcze prośbę do Ciebie.....napiszesz mi, co to za piosenki są pod numerami 6,7 i 8?
Usuńz góry wielkie dzięki :*
@si@9919
Hahahahaha, spokojnie, wszystko w swoim czasie :D
Usuńpiosenka nr 6 - Requiem For Dream Soundtrack
piosenka nr 7 - Selena Gomez- Ghost Of You
piosenka nr 8 - 5SOS- She Looks So Perfect <3
dziękuję ślicznie :*
Usuń@si@9919
Nie ma za co :*
UsuńPozdrawiam,
~Evil Queen.
Ojojoj ale sie porobiło... ale niecierpliwie czekam na WSPANIAŁY następny rozdział
OdpowiedzUsuńNo trochę zamieszania, dziękuję za miłe słowa, nowy rozdział już się pojawił :*
Usuń~Evil Queen.
Dziś znalazłam to opowiadanie i jest świetne , Masz ogromny talent. A rozdział wcale nie jest beznadziejny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do Sb
http://ostatniemarzenie.blogspot.com/ i bardzo przepraszam za spam :(
Jeju, dziękuję za tak miłe słowa <3
UsuńNa pewno zajrzę :)
~Evil Queen.