sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 10.

Opowiedziałam im wszystko, patrząc, przy tym na czubki swoich butów, nie mogłam im spojrzeć w oczy, chciałabym się spakować i wyjechać. Żebym już nigdy nie musiała ich na nic narażać. Ale to byłoby jeszcze trudniejsze, za bardzo się przywiązałam do nich przez te cztery dni.
Nie wspominałam im, że Matt ma przyjechać, prawdopodobnie to nie jest najlepszy pomysł. Chciałam tylko, żeby mnie spróbowali zrozumieć, nie chce pomocy, wystarczająco dużo dla mnie zrobili. Joey patrzył na mnie z rozdziawioną buzią, tylko jemu jedynemu potrafiłam spojrzeć teraz w oczy, co jest najgłupsze, bo przecież, nadal wiszę mu te dziesięć funtów.
- Informacja o tym, że załatwiliśmy ci prawko po Londynie i samochód, chyba teraz cię za bardzo nie ucieszą, co?- spytał głupio, nadal na mnie patrząc.
Potrząsnęłam głową, czując napływające do oczu łzy. Lucy co z tobą? Zrobiłaś się mega beksą. Chciałabym, żeby to był sen, zaraz się obudzę, spojrzę w okno, odetchnę i wszystko będzie tak jak było jeszcze wczoraj. Wczoraj było idealnie, a dzisiaj wszystko się spieprzyło. Typowe dla ciebie Cane. Zawsze wszystko spierdolisz. Spojrzałam na Niall'a. Wpatrywał się we mnie, jego usta były zaciśnięte w cienką linię. Pociągnęłam nosem, przewróciłam oczami i zaczęłam wpatrywać się w sufit, zaczynał wydawać się o wiele ciekawszy niż zazwyczaj.
- To co stało się z telewizorem dzisiaj rano, to jego sprawa?- szepnęła Perrie.
Przytaknęłam i chciałam zabrać torebkę ze stolika. Poczułam czyjąś dłoń na swojej. Podniosłam wzrok i zobaczyłam niebieskie oczy Tomlinsona.
- Chyba nie masz zamiaru, tego zażywać- powiedział
- Chciałam to spalić. Nie tylko wpływa na organizm, ale daje też niezłe widoki- uśmiechnęłam się lekko, czując kolejne łzy w oczach.
- Paliłaś to?- zdziwił się Harry.- Nie wolałaś, no wiesz, wciągać?
- Wciągałam, ale mieliśmy tego pod dostatkiem, wygłupialiśmy się.
- To może nam pokażesz? Odprężymy się, a potem o tym wszystkim pomyślimy, co ty na to?- spytał się Liam.
Popatrzyłam po nich, ciocia Mel kiwnęła głową, pokazała nam, że mamy wyjść na podwórko. Ona razem z Frostem została w salonie. Pod nogami zaczął kręcić mi się Blue. Podrapałam go za uszami. W palenisku rozsypałam proszek, polałam go lekko wodą, która stała przy nim i wrzuciłam rozpaloną już rozpałkę, do reszty drewna.
Usiadłam między Eleanor, a Harrym, jasny labrador, ułożył mi się w nogach. Podtrzymałam rękoma, kolana i wpatrywałam się w ogień, który powoli zaczął buchać fioletowymi płomieniami. Spojrzałam na Liama, przecież to jego ulubiony kolor, uśmiechał się do tego i mocno obejmował Sophię, która widząc jego minę śmiała się. Poczułam jak ręka Hazzy oplata mnie wokół tali. Spojrzałam na niego, uśmiechnąłem się lekko.
To jest takie nierealne, powiedziałam im coś tak głupiego, coś co może im zagrozić, a oni samą obecnością, poprawiają mi humor, nie muszą nic mówić, wystarczy, że są.
Po drugiej strony ognia, siedział Horan, patrzył na ogień z fascynacją. Spojrzałam mu w oczy, podniósł wzrok i przez dłuższą chwilę wymienialiśmy się nienawistnymi, jak i przepraszającymi spojrzeniami. Otarłam łzę, która zaczęła spływać mi po policzku.
Wtuliłam się w tors loczka i czułam jak odpływam.
[Niall Horan]
Widziałem jak wtula się mocniej w mojego przyjaciela,  a po chwili rozniósł się głos Styles'a, że zasnęła. Podniósł ją i zaniósł do jej pokoju. Płomienie, właśnie zmieniły kolor na zielony, uśmiechnąłem się lekko, czekaliśmy jeszcze może dziesięć minut, w końcu, buchnęło, a ogień, znów był pomarańczowy.
Zayn, ugasił ognisko, a my wszyscy ruszyliśmy w stronę salonu, gdzie Hazza siedział razem z opiekunami rudowłosej. Usiadłem na ziemi, uważnie oglądając czubki swoich butów.
- Przecież musimy coś z tym zrobić- szepnęła Sophia.
- Ona nie chce pomocy, ktoś jej kazał nam to powiedzieć, znacie ją, znacie jej przeszłość, nigdy by nie pozwoliła, żeby ktoś zobaczył, że się boi- zaczął Zayn.
- To co mamy zrobić?- szepnąłem.
- Zaczekać- odezwał się Joe.
- Na co? Aż się zaćpa? Aż ktoś ją zabije?- warknął Louis.
- Aż poprosi- powiedział Liam.
Patrzyłem na nich ze zdziwieniem. Nie reagowałem, kiedy się do mnie zwracali, chcą czekać, a kto powiedział, że ja chce czekać razem z nimi? Ona miała takie życie, że nie wiadomo co zrobi kiedy się zdecydujemy na czekanie, ona może być o wiele dalej niż była na samym początku. Ona nie czeka ona idzie naprzód. I ty Horan, albo idziesz z nią, albo zostajesz w tyle.
Słyszałem, zdenerwowane szepty dziewczyn. Uniosłem głowę chłopaków, już nie było w salonie. Westchnąłem, wstałem i ruszyłem do kuchni, gdzie stali moi przyjaciele, trzymając w dłoniach butelki z piwem. Liam mnie zauważył, otworzył lodówkę i podał mi jedno, a on trzymał butelkę wody. Zaśmiałem się, otworzyłem napój i wziąłem kilka porządnych łyków.
W radiu leciały jakieś cholernie smętne utwory. Po niecałych dziesięciu minutach do kuchni zagościły dziewczyny, uśmiechnęły się do nas, ciocia Melissa podeszła do Frosta, przytuliła się do niego, na co tylko wytrzeszczyłem oczy. Chyba wolę w to nie wnikać. Eleanor, usiadła na blacie przy Tommo, Sophia, wtuliła się w tors Payne'a, a Perrie, zabrała butelkę piwa Malika, upiła trochę, uśmiechnęła się do niego słodko i oddała napój z procentami zdziwionemu chłopakowi.
Popatrzyłem zażenowany na Harrego, który przypatrywał się etykietce na swojej butelce. Nie gadaliśmy od wczoraj. Czuję się jakbym wypadł za burtę, a przyjaciołom, już na tym nie zależy czy z nimi będę czy nie.
Zobaczyłem przed sobą uśmiechniętą Perrie, która zaczęła się bawić moją grzywką.
- Ziemia, do Horanka- pisnęła.- Halo, ktoś tu jest daleko z myślami- zaśmiała się.
- Pewnie z Lucy- skomentował Louis.
- Odpierdol się- warknąłem.
- Stary co ty masz? Pierwszego dnia, pokonała cię w wyścigu, drugiego zdążyłeś ją tak wkurwić, że aż poszła z tobą na galę, trzeciego się z nią całowałeś, czwartego, ona wylała na ciebie połowę kartonu mleka. I na wszystko zasłużyłeś, nie czekaj na drugi i trzeci dzień nie- uśmiechnął się Hazz.
- Przyznaj, że się w niej zadudlałeś- mruknął Zayn.
- Przepraszam bardzo, ty też się we mnie zadudlałeś?- warknęła Edwards.
Chłopak zmieszany, zaczął drapać się  po karku, mrużąc przy tym oczy. Blondynka spojrzała na niego tak, że kolana, aż miękną. Zająknął się i zaprzeczył kiwnięciem głowy.
- No to co zrobiłeś?- mówiła dalej.
- Zakochałem się na zabój w mojej pięknej, kochanej i uroczej Perrie- krzyknął, a wszyscy wokół, zaczęli go uciszać.
- Boże co tu za czułości- usłyszeliśmy głos z holu.
Wszyscy tam ruszyliśmy, a tam z walizką, stała Danielle. Calder od razu rzuciła się jej na szyję, przez co ona prawie upadła, gdyby nie Lou, stojący najbliżej nich. Dziewczyna położyła dłonie a biodrach i przyglądała się nam. W końcu pisnęła i rzuciła się w objęcia loczka. Potem Tommo, Zazy, Pers, Mel, Joe. Poczułem jak ramionami obejmuje mój kark. Szybko objąłem ją w pasie i przyciągnąłem mocniej do siebie.
Oderwała się ode mnie i spojrzała na Sophię i Payne'a. Chłopak wyciągnął ręce w jej stronę, a ona się do niego wtuliła. Tylko ułamek sekundy, a dziewczyna się od niego odsunęła i przytuliła Smith.
- Co tu robisz?- spytał Frost.
- Właśnie skończyły się te wszystkie przygotowania i mam miesiąc wolnego, więc przyjechałam z powrotem do Londynu- uśmiechnęła się, a Eleanor jeszcze raz się do niej przytuliła.
Usłyszeliśmy szczekanie, spojrzeliśmy do góry, a ze schodów właśnie zbiegł jasny labrador. Skoczył na Liam'a, pomachał parę razy ogonem, kiedy chłopak zaczął go głaskać za uchem.
- Ale fajny, sprawiliście sobie pieska?- pisnęła brunetka.
- Tak jakby- mruknąłem.
 Próbowała go pogłaskać, ale on zaczął na nią warczeć, przestraszyła się i odeszła parę kroków do tyłu. Uśmiechnąłem się lekko i przywołałem do siebie. Od razu podszedł i domagał się pieszczot. Kiwnąłem głową na Dan, podeszła powoli do mnie i ukucnęła.
- Nie lubi nowych- zaśmiałem się.
- No to chyba ja nie powinnam go lubić- uśmiechnęła się szeroko i podrapała psa lekko za uchem.
- Widzisz? Dani jest fajna, przekonasz się- powiedziałem i wstałem.
Minęły może z cztery godziny, wszyscy siedzieliśmy przy kuchennym stole nad laptopem El, śmiejąc się z różnych filmików. Piłem właśnie czwarte piwo, kiedy przez próg przeszła Lucy w rozczochranych włosach, mrużąc oczy.
- Kochanie, coś nie tak?- spytała Melissa.
Ona tylko machnęła ręką, jęknęła coś i poszła do lodówki. Wróciła do nas z szklanką mleka, siadając przy stole. Blue, od razu pojawił się przy swojej właścicielce, skamlając przy tym. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i zaczęła go głaskać, zauważyłem, ze ma całe czarne paznokcie, zmarszczyłem brwi i lekko ją szturchnąłem.
Podniosła na mnie wzrok i uniosła do góry brwi. Na sam ten widok, aż uśmiechnąłem się szeroko. Śpiąca Lucy, ze zdziwionym wyrazem twarzy, moment godny uwiecznienia. Pokazałem tylko na jej paznokcie, a ona wzruszyła ramionami.
- Skończyłam- szepnęła.
- Co skończyłaś?- zdziwił się Zayn, cały czas przypatrując się dziewczynie.
Lucy popatrzyła niepewnie na ciocię Mel, uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę pracowni James. Poszliśmy za nią, ciekawi obrotu sprawy.
- Byliście zajęci, ja jakieś dwie godziny temu się przebudziłam i no nie chciało mi się już spać, więc pomyślałam, że mogę coś zmajstrować- zaśmiała się.
Otworzyła drzwi, pomieszczenie zwykle zagracone, pełno przyrządów do malowanie, bristole, a po ziemi porozrzucane obrazy cioci Mel, które zwykle wisiały na ścianie. Pomalowanej ścianie.
Malunek na długości około trzech metrów. A przedstawiał nas wszystkich. Siedzieliśmy przy ognisku, tak jak dzisiaj wieczorem, każdy dokładnie na swoim miejscu, ognisko buchało zielonymi płomieniami, a ciocia Mel i Joe stali objęci w szklanych drzwiach od tarasu.
- Może nie jest idealny, przyzwyczaiłam się malować farbami w sprayu, no a ty chyba ciociu takich nie masz- zaśmiała się, patrząc na blondynkę.
- Jest cudowny- odpowiedziała jej.
- Ktoś tu ma cholerny talent- szepnęła Lani.
Ruda spojrzała na nią, uśmiechnęła się i lekko zmarszczyła brwi. Wyciągnęła do niej ręke, cały czas ją mierząc.
- Lucy- powiedziała, kiedy brunetka ujęła jej dłoń.
- Danielle, była dziewczyna Liama- zaczęła się śmiać.
- Miło mi.
Reszta wieczoru zleciała nam na rozmowach, wygłupach i oglądaniu jakiś głupich seriali. Nawet nie zorientowałem się kiedy wylądowałem w swoim łóżku z Danielle...
[Lucy Cane]
Obudziło mnie ciche skomlenie. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na Blue. Podrapałam go za uchem i  wstałam z łóżka. Chwyciłam z szafy czarną sukienkę na ramiączkach, kolorowy krótki top, pasek z napisem "PARIS" i różowe trampki. Od razu się ubrałam i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, wyprostowałam czerwone włosy, nałożyłam na twarz kremem. Zawołałam psa, który pobiegł za mną na dół, gdzie ciocia Mel śmiała się razem z Joe.
Uśmiechnęłam się lekko i stanęłam przed nimi, opierając się dłońmi o blat. Popatrzyli na mnie zdziwieni.
- Co?- zaśmiałam się.
- Wcześnie wstałaś- szepnęła Mel.
Spojrzałam na zegarek, faktycznie była dopiero szósta rano. Wzruszyłam ramionami i dalej im się przyglądałam.
- Naprawdę wcześnie, Joe, przyjechałeś do nas tak wcześnie?- spytałam.
On zmieszany, zająknął się lekko. Zaczęłam się śmiać. Położyłam dłoń na jego ramieniu i lekko kiwnęłam głową.
- Okej, Josephie, mam nadzieję, że dobrze się bawiliście.
- Lucy!- krzyknęła blondynka.
- Tak?
- Daj spokój- zażenowała się.
- Mam nadzieję, że Joe, niedługo z nami zamieszkasz- uśmiechnęłam się.
Chwyciłam zabawkę psa i wybiegłam na taras, a Blue za mną. Cały czas szczekał na piszczącą kość. Śmiałam się, widząc jego marne starania, wyrwania mi jej z ręki.
- Chcesz? Chcesz? To łap, aporot Blupie!- krzyknęłam i rzuciłam ją w stronę stawku.
Kiedy piszczałka wylądowała w wodzie, usłyszałam tylko chlust i widziałam jak labrador męczy się z wyłowieniem swojej ulubionej zabawki.
Usiadłam na trawie, przyglądając się unoszącemu ku górze słońcu. Poczułam jak naskakuje na mnie pokry pies. Pisnęłam i krzyknęłam, leżałam na trawie pod wielkim, mokrym psem, który lizał mnie po twarzy. I po co używałaś brzoskwiniowego kremu Lucinda?
Na podwórko wybiegła Sophia w samej bluzce Liama. Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
- Boże, Lucy, ale mnie wystraszyłaś- dziewczyna pisnęła i ściągnęła ze mnie psa.
- Dziękuję Soph- uśmiechnęłam się- obudziłam cię?- spytałam.
- Nie, właśnie szłam po wodę- powiedziała i spojrzała po sobie.
Chyba zrozumiała, że wyleciała na dwór w samej koszulce, która ledwo co zasłaniała jej walory. Zarumieniła się i zaczęła iść w stronę szklanych drzwi. Klepnęłam ją w tyłek i zaczęłam się śmiać. Ona pisnęła, a po chwili dołączyła do mnie. Weszłyśmy do kuchni, gdzie skacowany siedział Harry. Zmarszczyłam brwi i potargałam jego loczki.
- Cześć Harry! Jak się masz?- spytałam.
- Nie teraz skarbie, mam największego kaca, ever- szepnął, a jego głowa, zderzyła się z blatem stołu.
- Faktycznie ma kaca, nazwał mnie skarbem- zaśmiałam się.
Podeszłam do dziewczyny mojego kuzyna i pomogłam jej robić śniadanie. Z tostera, po kolei wypadały tosty, a kiedy było ich wystarczająco dużo, do kuchni wszedł Niall. Popatrzyłam na Sophię, a ona wsadziła kolejne kromki chleba do tostera. Zaczęłyśmy się śmiać.
Chłopak zdezorientowany spojrzał na nas i przyglądał się nam. Po kilku minutach wypadły kolejny tosty i tym razem było ich już naprawdę wystarczająco dużo, nawet jak na Niall'a. Postawiłyśmy jedzenie na stole. Usiadłam pomiędzy loczkiem, a Irlandczykiem. Chwyciłam miód i posmarowałam sobie nim chleb.
Harry'emu podałam ciepłe mleko, może mu choć trochę przejdzie. Chłopak od razu wypił napój, uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i posłałam mu w powietrzu buziaka. Do kuchni uśmiechnięta weszła Danielle.
- Dzień dobry- przywitała się.
Widziałam, jak Niall się spina, widząc dziewczynę. Zmarszczyłam brwi, ugryzłam kolejny kawałek tosta i poczułam jak głowa loczka ląduje na moim ramieniu. Spojrzałam na niego, brawo geniuszu, zasnąłeś. Wywróciłam oczami.
- Li, pomóż- szepnęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a dopiero potem zdał sobie sprawę, że Hazz zasnął. Zaśmiał się, wziął Tommo pod rękę i zabrali ode mnie Stylesa. Zaprowadzili go na sofę do salonu. Peazer podeszła do blondyna i pocałowała go w policzek.
Wytrzeszczyłam oczy zdziwiona, podobnie zrobiły El i Sophia. Horan uśmiechnął się lekko, kiedy ona zajęła miejsce koło niego. Usłyszałam dzwonek swojej komórki. Wyciągnęłam ją z kieszeni i odczytałam wiadomość.
"To takie przykre, chyba go polubiłaś, a on poleciał na byłą dziewczynę swojego przyjaciela. Pewnie dlatego, że ty jesteś zdzirą. Całuski. 
Ross."
Wywróciłam oczami. Od rana już mnie będziesz męczył palancie? Miałam ochotę mu odpisać. No, ale oczywiście, numer zastrzeżony. Świetnie. Nie obchodził mnie to co się działo u Horana. Jego sprawa. Chce być z Danielle, przecież mu nikt nie zabroni.
Wstałam od stołu i poszłam do siebie. Wzięłam torebkę, spakowałam do niej portfel, parę innych drobiazgów. Włosy związałam w wysokiego kucyka i zeszłam na dół.
Weszłam z powrotem do kuchni, popatrzyłam na wszystkich. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jadę do miasta- powiedziałam.
- Po co?- zdziwił się Joe.
- Niespodzianka- cmoknęłam.
Akurat przyszła kolejna wiadomość. Odblokowałam klawiaturę, była od Matta. Zaczęłam ją czytać.
"Zwarci i gotowi, rozpakowani w rodzinnym domu Ricka. Czekamy na ciebie na Oxford street. Do zobaczenia młoda. Pamiętaj galeria handlowa. Yale chciała mnie udusić, kiedy mówiłem jej, że nie chce mi się chodzić po sklepach."
Uśmiechnęłam się lekko. Pomachałam im na odchodne i wyszłam. Wybiegłam na ulicę. Rozglądając się za taksówką. Niedaleko stała jakaś wolna. Podbiegłam do niej i wsiadłam. Powiedziałam kierowcy gdzie ma się udać.
No dobra, zobaczysz się ze swoją ekipą. On chcą ci tylko pomóc. Pamiętaj. Ross jest zdolny do wszystkiego. Może nawet mnie zabić. Przełknęłam ślinę i spojrzałam w szybę. Po niecałych dwudziestu minutach byłam już w galerii. Zaczęłam się kręcić po centrum szukając swoich przyjaciół.
- Lucy!- usłyszałam.
Odwróciłam się i zobaczyłam uroczego blondyna. Rick, właśnie biegł w moją stronę. Wpadłam w jego ramiona. Wtuliłam się w niego mocniej i przymknęłam oczy. Pachniał popiołem i spalinami z Seattle. Tęskniłam za tym zapachem.
- Boziu, ty rudzielcu ty- zaśmiał się.
- Cześć Patrick- uśmiechnęłam się.
Po chwili obok nas była już Yale, która piszczała na mój widok. Wszyscy po kolei mnie ściskali i mówili jak dobrze mnie widzieć. Wypatrywałam Matta, Caro, powiedziała, że poszedł po coś do picia. Poczułam jak ktoś zasłania mi oczy. Chwyciłam go za ręce i odwróciłam się w jego stronę. Rzuciłam mu się na szyję, okręcił nas wokół siebie. A kiedy postawił mnie na ziemi, musnął wargami mój policzek.
- Jeju, jak ja za wami tęskniłam- pisnęłam i wszystkich jeszcze raz mocno przytuliłam.
[Danielle Peazer]
Szłam właśnie ulicami Londynu. Musiałam kupić sobie jakieś nowe buty na próby, bo w starych całe podeszwy mi się zdarły. Myślałam o tym co wydarzyło się w nocy, Nigdy bym nie sądziła, że zrobię coś takiego. Oboje byliśmy pijani, ale to nas nie usprawiedliwia. Przypomniałam sobie każdy jego dotyk. Jak całował moją szyję. Na samo wspomnienie uśmiechałam się do siebie.
Usłyszałam znajomy głos i śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam rudowłosą kuzynkę Payne'a. Pijaną, w towarzystwie jakiś, no nie wiem buntowników. Żaden z nich nie wyglądał bezpiecznie. Nawet Lucy, szła na przedzie, z miną godna zabójcy, pomimo jej uroczego i perlistego śmiechu, ludzie omijali ją z daleka.
Przebiegłam przez ulicę i stanęłam naprzeciwko niej. Popatrzyła na mnie, wskazała ręką i uśmiechnęła się głupkowato.
- Ty przespałaś się z Horanem- zaśmiała się- wiesz, że to nawet dobrze. Ale uważaj mnie nazwał dziwką, bo zasnęłam w łóżku razem z loczkiem, tylko spaliśmy. Teraz mam coś na niego, to on jest dziwką- zaczęła się śmiać jeszcze głośniej- a wiesz, że my się całowaliśmy jakieś dwa dni temu- wybełkotała.
- Lucy, co się stało?- spytałam.
- Poznaj Matta. On jest moim przyjacielem, no i oni też. Ale za dużo imion, pewnie nie zapamiętasz. Zresztą przejmuj się Niall'em- zaczęła.
Spojrzałam na bruneta. Patrzył się na nią z troską. Objął ją lekko ramieniem. Popatrzył na mnie i kolana mi zmiękły. Jego niebieskie oczy pokazywały piękno oceanu. Uśmiechnęłam się lekko.
- Może powinnam ją zaprowadzić do domu- powiedziałam.
- To chyba jest dobry pomysł- powiedział cały czas mi się przyglądając.
- Matt, ale ja nie chcę- jęknęła dziewczyna.
- Lucy, jutro się spotkamy, teraz wypocznij i już z tobą nie pijemy, masz za słabą głowę- zaśmiał się.
- A dasz mi buzi?- spytała się.
Chłopak przewrócił oczami i pocałował ją w czubek głowy. Trzepnęła go po ramieniu, ale i tak się śmiała. Chwyciłam ją pod ramię i zaprowadziłam do swojego samochodu. Zapięłam ją pasami i ruszyłam przez aleje. Słyszałam, jak dziewczyna coś mruczy pod nosem. Włączyła radio i zaczęła podrygiwać w rytmie muzyki. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na podwórku Melissy. Pomogłam wysiąść Lucy i poszłyśmy do drzwi.
Zadzwoniłam dzwonkiem, natychmiast otworzył mi Liam.
[Liam Payne]
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Danielle, podtrzymującą moją kuzynkę. Spojrzałam na nie niepewnie.
- Co się stało?- spytałem, biorąc Lucy na ręce.
- Cześć Liaś- zaśmiała się i pocałowała mnie w polik.
- Upiła się z jakimś Mattem- powiedziała brunetka.- A i radzę, żeby na razie Niall, jej nie wchodził w paradę, bo go zwyzywa.
- Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Bo się z nim przespałam- szepnęła, spuszczając oczy.
Uniosłem do góry brwi, próbując zrozumieć co powiedziała. Moje oczy prawie wyszły z orbity, kiedy uświadomiłem sobie, że moja była dziewczyna spała z moim najlepszym kumplem.
- Ty, co?- warknąłem.
- Wiem, źle zrobiliśmy, ale byliśmy pijani- zaczęła.
- Wiesz co? Lepiej będzie, jeśli na jakiś czas nie będziesz nas odwiedzać- powiedziałem oschle i zamknąłem drzwi.
Zaniosłem dziewczynę do jej pokoju. W między czasie zdążyła zasnąć. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Usłyszałem dzwonek jej komórki. Szybko go wyjąłem, żeby jej nie obudzić i odebrałem.
- Halo?- powiedziałem.
- Czemu zabrałeś jej telefon? Nie ładnie kraść- usłyszałem męski głos.
- Kim pan jest?- spytałem.
- Lucy wie kim jestem, a ty uważaj na kuzyneczkę, może jej się stać coś bardzo złego i uwierz mi zadbam o to- zaśmiał się i rozłączył.
Wpatrywałem się w wyświetlacz jeszcze przez chwilę. Schowałem telefon do kieszeni. Zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie Sophia, rozmawiała właśnie z Niall'em.
- Kto to był?- spytał.
- Lucy z Danielle. Młoda się upiła- warknąłem.
- Co?
- Do Londynu przyjechał Matt, jej cholerna pierwsza miłość- powiedziałem, patrząc na blondyna.
- To chyba dobrze?- spytała Soph.
- Nie, bo to przez niego ciocia Mel znalazła ją na posterunku. A ty, nie powinieneś się teraz zajmować Danielle?- prychnąłem w stronę Horana.
Chłopak wstał i wyszedł z salonu. Szatynka patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami. Wzruszyłem ramionami i przytuliłem ją do siebie. Na pewno nie pozwolę, żeby stało się coś Sophii, ani Lucy.
__________________________________________
Okej tak o to i mamy rozdział 10 :D
Mam nadzieję, że się wam podoba :)
Szczerze mówiąc nie jestem z niego zadowolona, no, ale jakieś rozdziały muszą być nudne :D Chyba...
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam do siebie na ASK
Ogólnie to Aj Lof Ju, Gajs <3 :D 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

Taka prosta zasada :* 
Lovki, kiski i uściski *.*
A i taka sprawa, wyjeżdżam na wakacje, na tydzień, więc następny rozdział pojawi się dopiero za tydzień :*
Także do zobaczenia <3 

~Evil Queen.

20 komentarzy:

  1. Super ;* Czekam na kolejny, życzę weny i udanego wyjazdu :) ~ Liaś ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Li, wyjazd się udał <3
      ~Evil Queen.

      Usuń
  2. Rozdział super, piękny, wcale nie nudny, a wręcz mega interesujący. Ja już nie wiem co mam myśleć o tej całej ekipie z Seattle (nie wiem jak to napisać xd). Ten Mat raz wydaje się w porządku, a raz to mam ochotę go zabić! A w tym rozdziale to z wielką chęcią sama zabiłabym Horana za tą akcję z Dan... Wiem, że był pijany, ale nadal jestem na niego wściekła i rozszarpałabym go gołymi rękami! Fajnie, że ci jej przyjaciele przyjechali, ale to że zaczęli pić było już chyba przesadą... Ahh... Tak wiem za bardzo się wczuwam w tą historię, ale co zrobić?? Taki mój beznadziejny nawyk :* Teraz powinno wydarzyć się coś jeszcze bardziej ekscytującego typu... PORWANIE. I Niall - księże z bajki ją uratuje... To byłoby romantyczne. Ja kocham takie opowiadanie jak twoje... Na prawdę je uwielbiam! Troszkę dramatu, humoru, smutku i romantyczności. Wszystkiego po trochu i jest po prostu idealnie :) NO KOCHAM CIE PO PROSTU!
    Ale wróćmy jeszcze do akcje jak Niall przespał się z Dan. Ogólnie cieszę się że dodałaś to do rozdziału bo teraz jeszcze bardziej wszystko się pogmatwało, a ja liczę na happy endzik XD Szkoda, że Niall nie otworzył drzwi jak Dan 'przyniosła' zapitą Cane bo może wszystko przybrałoby innego tempa, a Lucy po pijaku zwyzywała blondyna. Takk... Takie akcje lubię :*
    Kończę już swoją, chyba dość długą wypowiedź
    Ps. Zapraszam do mnie http://turn-back-time-zayn-malik-ff.blogspot.com/
    Życzę miłego pobytu na wakacjach
    I... Pewnie pomyślałaś, że jestem jakaś dziwna jak czytałaś ten komentarz XD
    Życzę weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie pomyślałam, że jesteś dziwna, jak czytałam ten komentarz, a czytałam go chyba już z dziesięć razy *.*
      Też lubię takie blogi, może właśnie dlatego podobny piszę :D
      Spokojnie wszystko w następnych rozdziałach :)
      Horan jak to Horan, zawsze mu do głowy wpadnie jakiś durny pomysł :D
      Wolałam, już nie przemęczać Lucy :D
      Muszę w końcu nadrobić u ciebie rozdziały, przepraszam za to bardzo.
      ~Evil Queen.

      Usuń
  3. Zajebisty!!!!!! czekam na next!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, następny już dzisiaj :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  4. Niall i Danielle pojechali po całości..........ale szkoda mi Lucy......
    rozdział świetny ;)
    dawaj szybciutko nexta ;)
    buziaczki :*

    @si@9919

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu, musi być jakiś przypał :D
      Dziękuję, za miłe słowa, następny już dzisiaj :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  5. Zajebistyyy :) czekam na next xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdzialik! I nie zaprzeczaj, bo ja wiem co dobre, ja mam gust :)
    Nie wiem co mam napisać :(
    Niall i Dan- raczej nie :/
    Lucy i Matt- nie!
    Liam- jakaś dziwna reakcja na to, że Niall przespał się z Dan.
    Harry i Lucy- ewentualnie jeśli Niall i Dan będą razem.
    No mam nadzieję, że wakacje miło spędzasz, a teraz buziaki :*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, nie będę zaprzeczać, nie lubię się kłócić z czytelnikami :)
      Jaka reakcja, na Matta i Lucy, spokojnie nic między nimi nie planuję, no może...
      Dziękuję, minęły naprawdę przyjemnie :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  7. Rozdział cudowny !
    Jak Ten Niall mógł to zrobić Lucy -.- ja na jej miejscu bym go rozszarpała..

    Ps Czekam na następny :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa <3
      Ja na jej miejscu rozszarpałabym Lani :D
      Następny już dzisiaj :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  8. Świetny! Dopiero co odkryłam ten blog i stwierdzam, że jest zajebisty! Czekam z niecierpliwością na następny.
    Ps. Mała prośba - częściej te rozdziały, jeśli możesz. :) c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, nowy czytelnik, mega sprawa <3
      Następny już dzisiaj :)
      Staram się jak najczęściej, ale to wszystko zależy, od tego, jak mnie wena najdzie :D
      ~Evil Queen.

      Usuń
  9. Japierdziele! Normalnie jestem taka wkurzona na Horan'a że OMG! Wiedział, że oboje coś do siebie czują a on to zrobił! NO kurde, co za kretyn!
    Zawsze kiedy wchodzę na twojego blog'a i widzę że jest next to mam banana na twarzy, a teraz pojawi się za miej więcej za tydzień :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Horan, pojechał po całości, wiem :D
      O to chodzi, spokojnie :D
      Dziękuję za miłe słowa <3
      Następny już dzisiaj :D

      Usuń
  10. No i w końcu przeczytałam całego fanfica! xD
    Jest jednym słowem genialny.
    Rozdział, tak samo jak cały blog super fantastyczny.
    Horan, ty debilu!
    No może i byli pijani, ale mogli się trochę pohamować :D
    Martwię się o Lucy, ten Ross to na serio ma jakieś kuku na muniu.
    Odreagowuje swój stres na niej, chore.
    Ciekawe co wyniknie z powrotu Mata i jego ekipy...
    Pozdrawiam i czekam na nexta :*
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, ale się cieszę, nowy czytelnik, to wielka sprawa *.*
      BARDZO DZIĘKUJĘ ZA MIŁE SŁOWA <3
      Również pozdrawiam :*
      ~Evil Queen.

      Usuń