piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 13.

W środowy wieczór, siedziałam w salonie przed jakimś żałosnym filmem. Na podłodze przede mną siedzieli Perrie i Zayn. Fabuła była bezsensowna, chłopak kocha dziewczynę, dziewczyna kocha chłopaka, ale wychodzi za jakiegoś innego, więc ten, żeby zwrócić na siebie jej uwagę, próbuje popełnić samobójstwo, potem z wyników badań wychodzi, że są rodzeństwem. Jednym słowem. Autor musiał być porządnie walnięty.
Słyszałam śmiechy dochodzące z kuchni, Louis i Eleanor gotowali dla nas kolację. Sądząc po ich umiejętnościach kulinarnych, skończy się to bólem brzucha, a już zwłaszcza, kiedy są zdezorientowani, bo są blisko siebie i chichrają się z byle czego.
Przewróciłam oczami, a moja głowa zderzyła się ze stertą poduszek. Zayn spojrzał na mnie zza ramienia, uśmiechnął się lekko i poczochrał moje już i tak zmasakrowane włosy. Zaśmiałam się cicho. Spojrzałam na ekran. Ojeju, wyznają sobie miłość, nie martw się jutro rano go przy tobie nie będzie, zwieje do rodziców.
Do pokoju wszedł Harry. Włosy miał wilgotne, a twarz mu świeciła od wysiłku. Ktoś tu był na siłowni. Pomachał do nas. Kiwnęłam na niego głową, pobiegł do góry. Boże czy ona się właśnie tnie? Skrzywiłam się i schowałam twarz w puszystej poduszce.
Nie minęło dziesięć minut, a stał przy nas ogarnięty Styles. Podniosłam się do pozycji siedzącej, aby zrobić mu miejsce. Uśmiechnął się lekko i przysiadł. Poklepał swoje kolana, przegryzłam wargę i położyłam głowę na jego kolanach.
Film dobiegał końca,a ja czułam jak loczek bawi się moimi włosami. Popełnili samobójstwo, aby być w końcu razem w niebie, bez żadnych przeszkód. Czyżby podróba Romea i Julii? Na pewno dużo nastolatek będzie piszczało z jego powodu.
Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe do pokoju z miskami weszli Lou z El. Tommo podał mi i Hazzie kolację, popatrzyłam niepewnie na ryż polany czerwonym sosem. Usiadłam, westchnęłam cicho i odrobinę spróbowałam. Zee, Perri i Harold patrzyli na mnie z uniesionymi brwiami, czekając na reakcję.
Zachłysnęłam się, ostre, ale nawet dobre. Uniosłam kciuk do góry, a reszta zaczęła jeść. Pojawiły się pierwsze reklamy, a do pokoju wróciła para. Lou usiadł na fotelu, a Eleanor mu między nogami na ziemi. Przewróciłam oczami i wróciłam do jedzenia.
- No to kto zmywa?- spytał się Lou, przyglądając się to mi i loczkowi, to Mulatowi i blondynce.
- Robicie wojny o zmywanie, skoro to problem to ja pozmywam- westchnęłam i wstałam z sofy.
- Pomogę ci- szepnął Hazza.
Zabrał naczynia do kuchni, a ja napuściłam wody do zlewu. Chwyciłam pierwszą miskę i porządnie ją wymyłam, podałam ją chłopakowi, który ją wytarł. Reszta poszła rutynowo. Ja myję, Harry wyciera. No, ale przy ostatniej musieliśmy coś odwalić, no bo jakżeby inaczej. Styles chwycił płyn do mycia i wylał mi go trochę na bluzkę. Pisnęłam i zaczęłam się rzucać na niego.
Śmialiśmy się jak opętani, cali od piany, machałam w stronę loczka zwiniętym ręcznikiem, a on lał płynem gdzie popadnie. Ciekawa jestem co zrobi kiedy się skończy. Podeszłam do niego, ale jak na moje szczęście, pośliznęłam się, wpadłam na niego i oboje wylądowaliśmy na ziemi.
Nie mogliśmy przestać się śmiać. Sturlałam się z niego, zakryłam sobie twarz dłońmi, czułam jak zaczyna boleć mnie brzuch od śmiechu. Chłopak szturchnął mnie lekko łokciem, spojrzałam na niego, poruszył zabawnie brwiami na co znowu wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Nie przeszkadzamy?
Spojrzałam na drzwi, gdzie stali Liam z Sophią oraz Matt z Danielle. Pokręciłam przecząco głową, cicho się śmiejąc. Sophia pomogła mi się podnieść, przez co prawie, nie wylądowałyśmy obie na ziemi.
Payne podtrzymał nas obie, a Stone, pomógł Harry'emu. Popatrzyłam po sobie. Świetnie cała w płynie do naczyń. A kuchnia, jeszcze gorzej wyglądała. Wzięłam mopa i  wiadro i zaczęłam powoli wycierać podłogę. Styles się skrzywił, ale zaczął ścierać płyn z szafek.
Popatrzyłam na zdziwioną Smith, uśmiechnęłam się do niej i uniosłam lekko brwi. Nałożyłam im kolacji do misek i podałam.
- Ale wy to zmywacie- zaśmiałam się.
Kiedy kuchnia wyglądała już przyzwoicie poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam bieliznę i udałam się w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic, pieniąc się od płynu. Wyszorowałam włosy szamponem truskawkowym, owinęłam się w ręcznik i wyszłam.
Wytarłam zaparowane lustro przyglądając się swojemu odbiciu. Worki pod oczami, które zniknęły od ponad tygodnia, mokre włosy, spierzchnięte usta, różowe policzki, na których odznaczało się parę piegów.
Pokręciłam z irytacją głową, westchnęłam i założyłam bieliznę. Umyłam twarz i nałożyłam na nią krem. Wyszorowałam zęby i poszłam do pokoju, chwyciłam czarne z obniżanym krokiem i wąskimi nogawkami dresy, które po chwili spoczywały na moich biodrach, wzięłam luźną bluzkę z reprezentacji FC Barcelona. Rozczesałam włosy, związałam je w luźnego warkoczyka i zeszłam na dół.
W salonie słyszałam śmiechy, no pewnie, a mnie to już nie zawołają. Blue przybiegł do mnie i naskoczył na mnie. Podtrzymałam się poręczy, aby nie upaść. Zaśmiałam się, podrapałam go za uchem i poszłam dalej. Zayn, Perrie, Dan i Matt siedzieli na sofie. Liam, Sophia, Eleanor i Lou siedzieli na podłodze przed komputerem, Hazza siedział na oparciu kanapy. Spojrzałam na nich jak na idiotów, kiedy usłyszałam głos Horana.
Nie mam ochoty z nim rozmawiać, no za nic w świecie. Jestem na niego naprawdę zła. El spojrzała na mnie i pokazała, że mam przyjść. Przewróciłam oczami, podeszłam do niej i lekko przysiadłam. Na ekranie widniał blondyn z wielkim uśmiechem na twarzy. Pomachałam w jego stronę.
Słyszałam jak coś mówią, ale nie obchodziło mnie to, czułam jak odpływam. Położyłam głowę na ramieniu Calder i po chwili zasnęłam.
[Louis Tomlinson]
- Zasnęła- usłyszałem El.
Spojrzałem na nią zdezorientowany, no bo kto mógł zasnąć, kiedy opowiadam dowcip? Uniosłem do góry brwi, a ona wskazała na Cane. Uśmiechnąłem się lekko.
- W końcu- szepnęła Sophia- nie spała porządnie od jakiegoś tygodnia.
Matthew zaczął brać ją na ręce, ale ona coś mruknęła i wtuliła się w Eleanor. Zaśmialiśmy się, a Stone musiał usiąść, bo prawie nie wytrzymał ze śmiechu. Kręcił głową i powoli znowu spróbował ją podnieść, tym razem przytrzymałem szatynkę ramieniem. Udało mu się, poszedł z nią na górę.
Kilka minut później do salonu weszła Melissa, a za nią Joe. Uśmiechnęli się do nas, a Frost od razu zaczął rozmawiać z Niall'em.
- Gdzie Lucy?- spytała blondynka.
- Śpi- szepnąłem.
- Nas nie będzie przez dwa dni, możecie jej przekazać, że ma w piątek rozmowę w akademii artystycznej imienia Picassa?- spytała.
Wytrzeszczyłem oczy, podobnie jak reszta towarzystwa. To jedna z najlepszych uczelni artystycznych w Londynie, to zdecydowanie najlepsza szkoła artystyczna, są tam wszystkie wydziału, takie jak plastyka imienia Picassa, aktorstwo imienia Marilyn Monroe, wydział literacki Williama Shakespeare'a, albo muzyczny Ludwig'a van Beethoven'a.
- Jasne- zająknął się Liam.
Nigdy nie mówiliśmy w tym domu o prestiżowych szkołach. Nigdy, to była nowość. A Lucy znając życie, będzie się spierać.
- Dobrze wiecie, że się nadaje, jest świetna- szepnęła Mel.
Przytaknęliśmy, a ona poszła w stronę kuchni. Joey cały czas omawiał coś z Horanem, w ogóle jakby świata poza nimi nie było. Wyglądają jak zakochanće, co jest naprawdę przerażające.
- No to w sobotę będziesz?- spytał Frost.
- Jasne. Będzie świetnie- zaśmiał się blondyn.
Brunet przytaknął wstał od komputera i udał się za James. Popatrzyłem na Niall'a, wzruszył ramionami i zaczął wsuwać orzeszki. Ten jak zwykle coś wcina. Przewróciłem oczami, poczułem jak Eleanor kładzie mi głowę na ramieniu. Kolejna nam przysnęła? Uśmiechnąłem się, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszego pokoju.
[Lucy Cane]
Usłyszałam dźwięk dzwonka na dzień dobry, no chyba sobie ze mnie kpicie. Zaczęłam szukać telefonu pod poduszką z cichą nadzieją, że w między czasie znowu odpłynę. No, ale nic z tych rzeczy. Odblokowałam klawiaturę i zaczęłam czytać wiadomość
"Słonko już wstało, a ty? Dzień dobry."
Spojrzałam na nadawcę, a na moich ustach pojawił się lekko widoczny uśmiech. Co nie zmienia faktu, że jestem na niego zła.
"Właśnie mnie obudziłeś. Dzień dobry."
Szybko wystukałam na klawiaturze. Wysunęłam się z pościeli, czując ciężar pod nogami. Na końcu łóżka, przysypiał słodko Matthew Stone. Zaśmiałam się, pocałowałam go lekko w policzek i podeszłam do szafy.
Wzięłam z niej krótkie białe spodenki, szary sweterek z myszką Minnie i białe conversy, które już powoli przestawały być białe. Mruknęłam na samą myśl, o ich czyszczeniu.
Poszłam do łazienki, ubrałam się i zaczęłam czyścić trampki. Nie zajęło mi to długo, może z piętnaście minut, szybko je wsunęłam na nogi, wzdrygnęłam się, bo materiał był odrobinę mokry. Związałam włosy w luźnego koka, umyłam zęby i wyszłam. Blue pobiegł za mną. Zostawiłam śpiącego Matta w swojej sypialni, a schodząc na dół odczytywałam kolejną wiadomość od blondyna.
"Przepraszam, że cię obudziłem, przepraszam, że się nie odzywałem."
Wywróciłam oczami, usiadłam na blacie w kuchni, wyciągając przy okazji z lodówki jogurt.
"Właściwsze przeprosiny powinny brzmieć: Przepraszam, że ci nie powiedziałem, że wyjeżdżam."
Wysłałam i zaczęłam powoli jeść malinowo-jagodową mieszankę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziewiątą rano. Co za śpiochy w tym domu, wrzuciłam łyżeczkę do zmywarki, w sumie nawet nie wiem, dlaczego o tym nie pomyśleliśmy wczoraj z Hazzą.
Kolejny dźwięk informujący o nowej wiadomości. Odblokowałam klawiaturę, pokazała się tapeta mnie, Lou i Eleanor, uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam odczytywać wiadomość.
"Jesteś zła?"
Parsknęłam śmiechem i zaczęłam się zastanawiać nad odpowiedzią. Czy jestem zła? Prawie roztrzaskałam się na ulicy, jadąc samochodem, moja cholerna podświadomość, zaczęła się odzywać o jakieś trzy razy częściej niż zazwyczaj, Ross nie daje mi spokoju, a ty mnie zostawiłeś, jestem zła?
"Jak cholera."
Odpisałam. Udałam się w stronę salonu, opadłam na sofę, włączyłam telewizor i wybrałam kanał z bajkami Disney'a. Fajnie czasami jest tak poleżeć, pooglądać jakieś dziwne seriale na tym kanale, albo bajki. Wtedy czujesz się tak beztrosko, jak dziecko, Nic cię nie dotyczy. Jesteś tylko widzem. To oni się martwią i męczą.
Ten błogi stan przerwał mi podwójny dzwonek, chwyciłam telefon, z cichym jęknięciem. Odczytałam pierwszą.
"Lubisz niespodzianki? Wszystko wokół niedługo będzie jak jedna wielka niewiadoma. Ale nie przejmuj się kochanie, masz mnie. 
Ross."
Palant, palant, palant i jeszcze raz palant. Daj mi żyć człowieku, a poza tym skąd ty to wszystko do cholery wiesz? Zaczęłam czytać drugą wiadomość, od Niall'a, na całe szczęście.
"Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczyła?"
Popatrzyłam chwilę na telewizor. Nie wiem, co, nie jestem dobra w tych miłosnych klockach, a zwłaszcza w tych uroczych, przesiąkniętych słodyczą wiadomościach.
"Zaskocz mnie"
Odpisałam i wróciłam do oglądania telewizji.
***
Cały dzień zleciał mi na kanapie na wymienianiu wiadomości z Irlandczykiem. Od czasu do czasu, Ross też dał o sobie znać. Dom był wyjątkowo pusty, parę razy pokręcił się przy mnie Matt, ale w końcu razem z Danielle udali się do galerii.
Ostatnio między nimi, zaczyna się coś dziać, jeszcze nigdy nie widziałam Matta, żeby tak patrzył na dziewczynę. A wiele razy zdawało mi się, że jest na zabój zakochany. Peazer nie jest taka zła, dobrze mi się z nią dogadywało, po tej całej aferze z Horanem. Przeprosiłyśmy się nawzajem. No, bo trzeba przyznać, że wina leżała po obu stronach.
Sophia i Liam pojechali do rodziny dziewczyny. Eleanor i Louis, razem z Harry'm pojechali do studia, gdzie będzie nagrywany teledysk do piosenki chłopaków. A Zayn i Perrie, poszli na próbę do dziewczyn z zespołu blondynki. No, a Mel i Joe, pojechali coś załatwiać w ramach filmu chłopaków. Więc zostałam sama.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Podniosłam się z sofy, kogo tu niesie? Powłóczyłam się w stronę wejścia. Od kluczyłam zamek, za drzwiami stał wysoki mężczyzna ubrany w żółty mundur, a w dłoniach trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
- Panna Cane?- spytał.
Skrzywiłam się na słowo "panna", mam siedemnaście lat, to chyba jasne, że panna. Przytaknęłam, on podał mi papierek do pokwitowania , podpisałam go, a po chwili w ręce miałam bukiet.
Przyglądałam się mu, był taki piękny. Poszłam z nim do kuchni, nalałam wody do wazonu i je do niego wsadziłam. Po środku zauważyłam białą karteczkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.
"Kiedy słońce zachodzi, na świecie zaczyna królować ciemność, niewinność zostaje zastąpiona przez żądzę.
Kiedy je zobaczyłem, od razu przypomniały mi o tobie, o kolorze twoich pięknych włosów, czyż nie?"
Nie podpisane? Ross czegoś takiego by mi nie wysłał, przecież on lubi mnie nękać, a nie prawić komplementy. Schowałam liścik do kieszeni, a kwiaty postawiłam na stole w salonie.
Niecałe dwadzieścia minut później do domu wrócili Harry z Louisem i Eleanor. Śmiali się przy tym jak małe dzieci. Kiedy weszli do pokoju, dziewczyna od razu pisnęła zachwycona i zaczęła oglądać kwiaty.
- Od kogo one są?- spytała.
- Nie mam zielonego pojęcia- sapnęłam, a obok mnie przysiadł Lou.
- Cichy wielbiciel?- zaśmiał się Tommo.
- Śmiej się śmiej. Ty mi nigdy nie zrobiłeś takiej niespodzianki- mruknęła Els.
- No  świetnie, dzięki kimkolwiek jesteś, ale właśnie mam przejebane u swojej dziewczyny- szepnął Lou.- A tak poza ty młoda, jutro masz rozmowę w akademii sztuk pięknych Picassa.
Wytrzeszczyłam na niego oczy, a on się uśmiechnął. Gdzie? Czy on powiedział Picassa? Ta londyńska uczelnia? Ta cholernie prestiżowa szkoła?
- Co?- zająknęłam się.
- To co słyszałaś młoda- uśmiechnął się.
- Chyba idę się położyć- wyjąkałam.
Wstałam i poszłam na górę. Od razu położyłam się na łóżko i zaczęłam piszczeć w poduszkę. O mamuniu. To marzenie, każdego, każdego kto jara się malowaniem. Szybko się ogarnęłam i udałam się w krainę Morfeusza.
***
Kiedy nagle marzenia się spieniają, poranki robią się o wiele lepsze. Przyjemniejsze. Nic ci nie jest w stanie tego popsuć. A już zwłaszcza, kiedy jest się w drodze do jednej z najlepszych szkół plastycznych. Po staniu w korkach, w końcu zaparkowałam na parkingu przy uczelni.
- Przepraszam czy panna, Lucinda Cane?- usłyszałam czyjś głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam kobietę ubraną w żółty mundur, trzymającą duży bukiet białych róż. Przytaknęłam, przestraszona, że na środku ulicy, kurier wręcza mi kwiaty. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Tak jak jej poprzednik dała mi papierek do pokwitowania, podpisałam go szybko i odebrałam od kobiety kwiaty.
Powąchałam je i lekko się uśmiechnęłam. Poprawiłam kosmyk włosów, opadający mi na twarz, kiedy chciałam je włożyć do bagażnika, zauważyłam jak wypada z nich karteczka. Uśmiechnęłam się lekko, zamknęłam samochód i z liścikiem w ręce zaczęłam iść w stronę nowoczesnego budynku.
"Wystarczy jeden krok, by oddać się w ich władanie. Rozpalić w sobie dzikość, raz rozpalonej nie da się ugasić.
Te przypominały mi twoją skórę, śnieżnobiałą, idealną"
Poczułam dreszcze przechodzące mi po plecach. Mam już dwa. Czyżby nieznajomy, mógł wymyślić coś jeszcze? Weszłam do szkoły, a przy wejściu od razu była recepcja. Schowałam liścik do torebki.
- Dzień dobry, przepraszam, którędy do dyrektora wydziału sztuk pięknych Picassa?- spytałam grzecznie, zdecydowanie za grzecznie jak na mnie.
- Dzień dobry- przywitała się ze mną szatynka, siedząca za ladą- dyrektor Laionel, drugie piętro gabinet numer sto dwadzieścia osiem.
- Dziękuję.
Ruszyłam w stronę wyznaczonego miejsca. Już za chwilę, mogę dostać się do tej szkoły, ale czy na pewno do niej pasuje? Czy jestem wystarczająco dobra? A co jeśli mnie wyśmieje i powie, ze nie mam żadnego talentu. Bo nie oszukujmy się, oprócz, szkiców, malowania, nie mam nic innego co kocham robić, potrafię robić nic i zadymę.
Zdenerwowana zapukałam w drzwi od gabinetu, usłyszałam ciche zaproszenie, nadusiłam na klamkę i weszłam do gabinetu.
___________________________________________
Po pierwsze kochani trzynaście komentarzy w zaledwie dwadzieścia cztery godziny? Jesteście niesamowici i bardzo się cieszę, że aż tylu was jest <3
Od razu jak zobaczyłam tą ilość komentarzy, to chciało mi się pisać i nawet muszę wam powiedzieć, że chyba aż tak źle mi nie wyszedł rozdział :)
Chcieliście, żeby się Horan pomęczył, no to proszę bardzo. Męcz się Horan, nie ma zmiłuj. 

Kolejny rozdział powinien pojawić się w poniedziałek, ale to wszystko od was zależy :D
Więc komentujcie, może teraz tak 15 komentarzy? ^.^

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ. 
Taka prosta zasada *.*
A teraz jak myślicie, Lucy dostanie się na uczelnię? 

Od kogo dostaje te kwiaty? 
Co planuje Joey? 
Czekam na wasze opinie :*
AJ LOF JU GAJS <3 

~Evil Queen.




32 komentarze:

  1. rozdział jest naprewdę super <3
    Niall to ma naprawdę teraz cięzki los ;)
    a mnie gnębi ciagle pytanie od kogo Lucy ma te kwiaty ?
    nie mogę doczekać sie następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa <3
      No Niall nie ma lekko :D
      Spokojnie, niedługo powinnaś się dowiedzieć :D
      ~Evil Queen.

      Usuń
  2. Super ! Rozdział jak zwykle super :*
    Niall teraz ma ciężkie życie xd
    Myślę że te kwiaty to od Horana ♥
    Życzę weny :*
    Czekam na następny, pewnie też cudowny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa <3
      Wszystko się okaże w następnych rozdziałach :D

      Usuń
  3. Ja tez chce kwiaty, to takie romantyczne, ze aż dziwne ze mi się to spodobało, osobiście wole samochody, ale nie pogardziłabym kwiatkiem. Rozdział zajebisty, czekam na next no i weny ----Vexy:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochód, to samochód, nikt by nie pogardził, a kwiatek, to taki już symbol romantyzmu :D
      Dziękuję <3
      ~Evil Queen.

      Usuń
  4. Ha! Tym razem będę w pierwszej piątce! :3
    Nadal nie rozkminiam tego, od kogo te kwiaty. No bo niby odpowiedź sama się nasuwa, że od Nialla, ale nie jestem tego taka pewna.
    Da się tak zamówić 2 bukiety z innego kraju i po upływie 15 minut dowieźć je do innego państwa.
    Horan nie szalej! Bo ona zaraz ci w tych różach utonie!
    Pewnie w następnym rozdziale dostanie takie we wszystkich kolorach tęczy xD
    Ten Ross na serio mnie wpienia.
    No weź tu takiego człowieka napastującego cię znoś!
    Przydał by mu się bilet w jedną stronę do szpitala psychiatrycznego.
    Cudny ten rozdział, tak samo jak poprzedni i jeszcze poprzedni i wcześniejszy i jeszcze wcześniejszy, ogólnie cały ten blog jest zarąbisty, nie sory pomyłka, ON JEST GENIALNY!
    Nie wiem jeszcze jak mogę go określić :D
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest fanfiction, wszystko jest możliwe :D
      Ross, to cham, sama go nie lubię :D
      Może Lucy kupi mu na urodziny taki bilet :D
      Dziękuję za miłe słowa <3

      Usuń
  5. Oh... Boski rozdział aniołku :** Oby tak dalej! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jesteś cudowna :)

    http://turn-back-time-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski! ale niech Lucy będzie z Harrym! plisss, albo niech Niall się jeszcze bardziej pomęczy!!! pliss!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza czytelniczka, która chce, żeby Lucy była z Harry'm :D
      No, nie wiem, wszystko idzie po kolei, dla Harry'ego zostawiłam kogoś innego :D
      Niall jeszcze się pomęczy :D
      ~Evil Queen.

      Usuń
  7. Pewnie od Horana a co? :* Niech ona dostanie się do tej szkoły! :D Pewnie będzie fajnie :) XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam :)
      Wszystko już w następnym, który już jest :D
      ~Evil Queen.

      Usuń
  8. Odrazu nasuwa się odpowiedz "kwiaty od Horana" ale czy to nie byłoby zbyt oczywiste? Może nie... I ciekawe co Joey kombinuje z Niallem aww dawaj szybko nextaa <333 ~N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to oczywiste jest najlepszym rozwiązaniem :D
      Kolejny już jest :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  9. Rozdział świetny ! :) Mam nadzieję, że te kwiaty wysyła Horan, a nie Ross.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno się Lucy dostanie, przecież jest bardzo zdolna, zasługuje na to :)

    Z tymi kwiatami to mam mętlik w głowie, nie mam bladego pojęcia od kogo mogą być, niby od Horana w ramach przeprosin no i to taki miły, romantyczny gest, ale czy to nie byłoby zbyt oczywiste? Z kolei Ross ją ciągle prześladuje, wie co robi, może to jedna z jego gierek i ten tekst "lubisz niespodzianki?"
    Spodobały mi się dołączone do nich liściki i to że jest tak tajemniczo, super :D

    Życzę weny ;*

    ~Liaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kwiaty to jedno wielkie zamieszanie! :D
      Oczywiste no czy ja wiem :D
      Ross, jeszcze nie jedno na nią wymyśli ^.^
      O to mi chodziło :)
      Dziękuję <3
      ~Evil Queen.

      Usuń
  11. rozdzial jest niesamowity!
    to od Niall'a te kwiaty prawda?
    koooocham cie moja ulubiona pisarko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że tak :D
      Ojejeju, dziękuję, za miłe słowa <3
      ~Evil Queen.

      Usuń
  12. ,,To jedna z najlepszych uczelni artystycznych w Londynie, to zdecydowanie najlepsza szkoła artystyczna, są tam wszystkie wydziału, takie jak plastyka imienia Picassa, aktorstwo imienia Marilyn Monroe, wydział literacki Williama Shakespeare'a, albo muzyczny Ludwig'a van Beethoven'a.,, Bardzo mądre. Musisz naprawdę tak utrudniać Horanowi życie ? Lucy zasługuje żeby tam się dostać. Kwiaty może od Nialla w końcu miał ją zaskoczyć. Następne będą różowe. Czy Ross musi tak ją wkurzać ? Ja rozumiem czarny charakter ale aż tak ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tak zaskoczona, że wiedziałaś, jaki kolor kwiatów będzie następny, że siedzę z rozdziawioną buzią :D Jestem za bardzo przewidywalna :D
      Tak, trzeba trochę mu utrudnić życie :D
      Tak, Ross, jest naprawdę upierdliwy :D
      ~Evil Queen.

      Usuń
  13. Świetny rozdział! I ten poprzedni też ;)
    czyżby Horan był tym tajemniczym wielbicielem? :D
    Na samą myśl o tym banan mi się robi na buzi :D hahah :D
    a ten Ross zaczyna mi działać na nerwy....wrrr ;/
    dawaj szybciutko nexta! ;*
    buziaczki ;*

    @si@9919

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że tak :D
      Kolejny już jest :)
      ~Evil Queen.

      Usuń
  14. Nie potrafię nawet określić w kilku zdaniach jaki ty masz talent. Twoje opowiadanie od razu przypadło mi do gustu. Zazdroszczę ci twojego talentu. jesteś niesamowita i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Chce już nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju dziękuję, za miłe słowa <3
      Naprawdę nie wiesz jak mi miło,czytać takie komentarze :D
      Kolejny już jest :)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. O boże, ale się cieszę, że zajrzałaś na mojego bloga <3
      ~Evil Queen.

      Usuń